niedziela, 21 grudnia 2014

Choinkowo.... coraz bliżej świtęta !

Wczoraj wybraliśmy się na polowanie choinki, powiem wam, że wcale nie było łatwo. Stoisk dużo ale żadna nie podobała nam się. Szukaliśmy, szukaliśmy miała być taka mniejsza mająca z 1 metr. Jak wiadomo założenia i plany nie zawsze pokrywają się z efektem, więc nasze drzewko ma jakieś 1,5 meta!
Zdecydowaliśmy się na żywą ze względu na niepowtarzany śliczny zapach który wypełnia nasze całe mieszkanie ! (choć Ł stwierdził, że zapach choinki kojarzy mu się nie tylko ze świętami ale niestety z pogrzebem też ;p)
Kiedy Jaśko już śnił o suchych pampersach i pysznym mleku, zabraliśmy się do przystrajania. Jest to moja ulubiona cześć która sprawia mi wielką radość i przyjemność, już od dziecka zawsze czekałam na ten moment. Nigdy nie czekałam ze to na moment rozbierania, pakowania ozdób i sprzątania.... wszelkimi sposobami trzeba było się wykręcić.
Dzisiaj rano (niestety było przez 7) kiedy Jaśko się obudził zauważył, że coś się świeci w drugim pokoju i od razu popędził na czworaka. Kiedy wpełzł do pokoju morda mu się cieszyła od ucha d ucha, nastąpiła wielka fascynacja. Matka była przekonana, że największą furorę zrobią światełka, ale nie...... pierwsze poszły w obrót gałązki dotykał i urywał igiełki. Także oświadczam ten, tego tamtego po niespełna  dniu moja choinka już gubi igiełki ... może gubi nie jest najlepszym określeniem, traci będzie na miejscu. Następnie na radarze pojawiła się babką, ale stanowczo dałam do zrozumienia, że nie wolno, więc zadowolił się drewniana ozdobą którą udało mu się upolować. Serce się rozpływa kiedy mogę to wszystko oglądać, widzieć to zdziwienie, fascynację, ciekawość, szczęście. To będą nasze 1 święta i na pamiątkę udało mi się kupić 3 dzwoneczki z naszymi imionami. Zresztą sami oceńcie nasze dzieło, poniżej trochę zdjęć.
Podoba się ?



sobota, 13 grudnia 2014

Krzesełko do karmienia.

Krzesełko do karmienia, niby taka oczywista sprawa a jednak okazało się to mega wyzwanie.
Pierwsza rzecz na jaką zwróciłam uwagę to, że rozpiętość cenowa jest naprawdę duża.
A jak to zrobić, żeby nie wydać fortuny, a mieć coś dobrego, trwałego, godnego polecenia ?
Szukałam, oglądałam, myślałam, zastanawiałam się i dokonałam wyboru!
Krzesełko  do karmienia LAMBDA, które jest przeznaczone dla dzieci od 6 m-c życia.
Wykonane w całości z drewna i to nie, byle jakiego, ale bardzo trwałego bukowego - tak więc, jeśli planujecie więcej pociech, to przetrwa nawet małego rozbójnika.
Krzesło rośnie wraz z maluchem, bardzo łatwo można zmienić poziom siedzenia i podnóżka. Odbywa się to bez użycia jakichkolwiek narzędzi, wyciągasz i wkładasz na zasadzie kliknięcia, ot taki psikus.
Kwesta bezpieczeństwa rozwiązana jest bardzo fajnie, mamy do wyboru 2 zabezpieczenia. Krzesło wyposażone jest w 5 punktowe pasy bezpieczeństwa i pałąk, oczywiście nie musimy korzystać ze wszystkiego jeśli nie chcemy, bo wszystko jest bardzo łatwo demontowane. 
Tackę można w kolejnych etapach rozwoju malca wymontować całkowicie i może służyć jako krzesełko do normalnego stołu lub do biurka. Dorośli również mogą go używać, ponieważ siedzisko jest szerokie i spokojnie po zdemontowaniu tacki i pałąka możemy na nim siedzieć.
Ale jest też minus, taca przednia w krzesełku jest przykręcona na stałe i nie da jej się łatwo i bez narzędziownio ściągnąć, żeby posadzić dziecia w nim. Ja mojego szkraba wsadzam od góry. Nie jest to dla mnie jakoś specjalnie uciążliwe ale jednak wolałabym aby tacka była opinana. Tackę za to łatwo można przełożyć na tył krzesełka jeśli nie jest akurat potrzebna. Jej plusem jest to, że jest zakończona wyższym rantem co chroni po części chociaż jedzenie przed wylądowaniem na naszej podłodze.
Normalnie w zestawie nie ma dołączonej żadnej mięciutkiej wyściółki, trzeba ją zakupić osobno. My swoją dostaliśmy w prezencie, jest świetna! Zrobiona z przyjemnej w dotyku, zmywalnej tkaniny i bardzo łatwo się ją mocuje. Polecam.
Jeśli macie jakieś zapytania donośnie użytkowania to chętnie odpowiem.

Dane techniczne:
Wymiary: 49 x 51 x 85 cm
Waga: 7,5 kg

My swoje kupiliśmy na allegro TU- polecam bo szybka przesyłka i super obsługa.
A teraz mały model na swoim tronie :)








środa, 3 grudnia 2014

Zimowo - chorobowo. Wspomagaczo-dopalacze !

U nas za oknem szaro buro, wieje i ogólnie już trudno przypomnieć sobie lato... eh....
No, ale cóż trzeba się zderzyć z brutalną rzeczywistością, że będzie tylko gorzej.
Tak, więc ze względu na warunki atmosferyczne będzie łatwo o problemy zdrowotne które u nas aktualnie trwają.
I jeszcze ja Matka karmiąca z "biustem w dzierżawie" u Jaśka, za dużego pola manewru tabletkowego nie mam.
My antybiotykom raczej mówimy NIE, jest to ostateczność, jak już nie ma wyjścia, tak więc trzeba sięgać bo bardziej alternatywne, sprawdzone przez dekady czasu sposoby.
Jak czujemy się "nie wyraźnie" od razu działamy.
U nas świetnie się sprawdza herbata z prawdziwym miodem z pasieki i cytrynką (pamiętajmy, że żeby to miało jakieś walory lecznicze nigdy nie dodajemy miodu do gorącej herbaty).
Następnym pysznym napojem jest również herbata, ale z dodatkiem soku z malin - najlepiej takim własnej produkcji ( u nas spory zapas już leżakuje ). Zdrowe i jeszcze świetnie smakuje !
Następny pitny specyfik jest pewnie każdemu znany, jest to mleko z czosnkiem i miodem, jest świetny pomimo efektu ubocznego w postaci zabójczego oddechu, dlatego Ja preferuje go wieczorem kiedy wiem, że już nikt nas nie odwiedzi. Zawsze mi babcia mówiła, że trzeba zjeść natkę pietruszki to zniweluje wyziew czosnkowy, ale na mnie to raczej nie działa dalej czuć :).
Profilaktycznie 1 ząbek czosnku załatwi wszystko - sprawdzone przez dziadków ;). Tylko ilu jest śmiałków do codziennego zażywania i ponoszenia skutków specyficznego zapachu, który się od nas wydziela ?
A na ból głowy dobrze jest zrobić sobie kompres z dodatkiem olejku rozmarynowego lub miętowego oraz masaż skroni.
Nasze domowe mikstury na kaszel.
Pierwsza:
syrop z jednej cytryny wyciskamy sok i dodajemy 8 ząbków czosnku. Do tego jedna i jedna czwarta szklanki przegotowanej wody. Miksturę przelewamy do ciemnej butelki i odstawiamy na 2-3 dni. Dawkowanie: dorośli 2-3 razy dziennie po 1 łyżeczce, dzieciaczki po 1 łyżeczce.
Druga:
Syrop z cebuli, który jest uwielbiany przez mojego męża, zawsze go we mnie wmusza.
Tak, więc bierzemy cebulę kroimy w drobną kostkę i zalewamy miodem lub zasypujemy cukrem. Przygotowany specyfik odkładamy w ciemne miejsce na 2-3 dni.  My jemy 1 łyżeczkę do 3 razy dziennie.
Oczywiście dobrze jest też się zawsze położyć i odpocząć w spokoju - ale bądźmy realistami jako Matka wiem, że to niemożliwe. Sen jest dla mnie dobrem luksusowym, do którego dostęp jest mocno ograniczony.
Mam jeszcze fajny gadżet dla maluchów i nie tylko, jest to misiek który robi za termofor. Nie jest on jednak wypełniany gorącą wodą. Takiego miśka wkładamy (tu pewnie wielkie będzie zaskoczenie) do mikrofalówki i po kilku minutach jest cieplusi.  No i super można go tulić bo jest milusi i jeszcze nas grzeje, ale o nim już jakiś czas temu Wam pisałam.

 
Tak więc to takie nasze SOS pomocowe które pomaga nam przetrwać.
Podzielcie się swoimi sposobami, im ich więcej tym większa szansa na pomoc bez tabletkową.
Pozdrawiam Was gorąco !







Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...