wtorek, 28 lipca 2015

Blogowe Love - zjazd blogujących mam!


Kolejny raz zawitaliśmy całą rodziną do Poznania, miasta koziołków!
Chłopaki poszli w miasto a matka spotkała się z nieprzeciętnymi, bo samymi wyjątkowymi kobitkami a dokładniej rzecz ujmując matkami.
Spotkanie odbyło w małej, ale bardzo klimatycznej (takie lubię najbardziej) restauracji Blubra Kafe.
Zaczęliśmy typowo kobieco od spotkania z firmą Diamond Cosmetics- polskiego producenta lakierów hybrydowych. Prezentacja była bardzo ciekawa, dowiedziałam się np. że istnieje już taki specyfik który potrafi przedłożyć o kilka milimetrów moje paznokcie i na dodatek odbudowuje je, strzał w dziesiątkę bo ja ciągle je łamię. Hybryda stała się chyba dla każdej matki kochającej paznokcie prawdziwym "must have", bo przy gotowaniu, sprzątaniu, codziennym plażowaniu w piaskownicy i wielu zabawach ze swoimi urwisami powiem wprost: zwykły lakier jest bez szans.

To był dopiero początek! Następnie swoje produkty przedstawiła nam marka Orientana, są to naturalne kosmetyki które nie zawierają szkodliwych substancji chemicznych, nie zawierają niedozwolonych substancji pochodzenia zwierzęcego i nie są testowane na zwierzętach. Wybór jest ogromy, sporą część mogliśmy dotknąć i powąchać na miejscu. Dostaliśmy również upominki które, potwierdziły w 100% wszystko czego dowiedziałam się na spotkaniu. Powiem wprost ich działanie to czysta magia, moja skóra je pokochała.
Inspirujące warsztaty biznesowe poprowadziła Kasia Gołąb z bloga Po sukces na szpilkach. To młoda, energiczna i wesoła dziewczyna która pokazała nam jak budować biznes w oparciu o swoją pasję. Rozmawiałyśmy również o tym  jak zbudować silną markę oraz zatrzymać u siebie klientów, istna kopalnia wiedzy.
Atrakcji nie było końca, organizatorki są mistrzyniami w tej dziedzinie, mięliśmy do dyspozycji foto budkę od Pstrykamy fotki - fotobudka na imprezę. Powiem krótko był FUN!!!!!!! Jak wiadomo same wyluzowane dziewczyny to i zdjęcia  pierwsza klasa, uśmiałam się niesamowicie, rozluźniłam na maksa (I LOVE YOU).
Nie siedzieliśmy tam oczywiście z pustymi brzuchami, był poczęstunek z serii "zielono mi", bardzo zdrowy. Uzupełniliśmy niedobory witamin, więc później bez wyrzutów sumienia wsunęłam pyszne cisto i obłędne, moje ulubione babeczki czekoladowe z gruszką mniam....niebo w gębie i dodatkowe 3 cm w biodrach ale raz się żyje nie?

Czas biegł zbyt szybko, 6 godzin zleciało jak 15 minut. Niestety, nie było mnie już na warsztatach integracyjnych ale wracała z nami Grażynka z Pyzuszkowo,  więc miałyśmy mini integrację. Grażynka to niezwykle miła osoba mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy poza wirtualnym światem (jeśli tylko będzie jeszcze chciała słuchać mojej paplającej, niezamykającej się paszczy).
Nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła, więc oficjalnie, uroczyście, bardzo dziękuje, dwóm cudownym, miłym dziewczynom Joannie Pomianowskiej prowadzącej bloga Z filiżanką kawy i Paulinie Grochowskiej z bloga Oli Loli New Life za to, że tak świetnie się spisały (mam cichą nadzieje, że będzie powtórka z rozrywki). 
Sponsorom dziękuję za bardzo dokładne wypełnienie prezentami mojego bagażnika w samochodzie, pochwale się nimi Wam w następnym poście.
Takie wspaniałe dziewczyny były tam razem ze mną.
Serdecznie zapraszam do nich na blogi:

piątek, 24 lipca 2015

Dla tych z Was, którzy posiadają dzieci ... Nie trać życia parząc wstecz.

40 sekund filmu który poruszył moje serce, niesamowity i wzruszający, choć ta czynność zdarza mi się  niezwykle rzadko, zobaczyłam w nim troszkę siebie. I uwierzcie mi, nie popełnię już nigdy tego błędu. Ja bardzo rzadko jeżdżę sama z Jasiem autem, przeważnie jedziemy całą rodzinką, wtedy zajmuję zaszczytne miejsce z tyłu. Jeśli jednak jedziemy sami i jest to miasto staram odwracać się na czerwonym świetle, niestety z ręka na sercu przyznaję się zdarzało mi się oglądnąć do tyłu w czasie jazdy, jest to mój wielki błąd, którego konsekwencje mogły być dla nas tragiczne.
Jazda z dzieckiem w samochodzie jest dużo bardziej rozpraszająca niż z telefonem, choć jedno i drugie rozprasza nas i odwraca uwagę. Wystarczy kilka sekund, kiedy odwracamy się aby doszło do wypadku, nie narażajmy naszego i czegoś życia. Kiedy patrzymy na nasze dziecko, samochód pokonuje kilkanaście metrów praktycznie bez żadnej kontroli.
Nie chciałabym całe życie wsiadając do auta, patrzeć na puste miejsce po foteliku dziecięcym.
Nigdy nie pozwól dziecku odwrócić uwagi od drogi, jeśli musisz zjedz na pobocze, zatrzymaj się.  Nie trać życia parząc wstecz.
Myślę, że ten film nie powinien być kierowany tylko do rodziców, ale również do tych co jadą autem piszą sms-y, szukają czegoś w schowku/torebce, palą fajki, malują się, itp.
Sami zobaczcie - kampania: "Don’t look back". Nadawca: Road Safety Authority.  

środa, 22 lipca 2015

Akademia mądrego dziecka. "Zwierzęta i zwierzątka". Dłubiemy w nosie!

 Czy znacie to powiedzenie: "Nie dłub w nosie boś nie prosie, palec nie górnik a nos nie kopalnia"?
A my się otwarcie przyznajemy, że w nosie dłubiemy, nic a nic się nie wstydzimy i otwarcie o tym mówimy. Rano, wieczorem a może nawet o innej porze? Tak jest! Dłubiemy wszystkim i każdemu z osobna, bo świetną zabawę przy tym mamy i nowe zwierzęta odkrywamy.

Znacie serie książek: Akademia mądrego dziecka? My zakochaliśmy się w nich, posiadamy 3 egzemplarze ale opowiemy o naszym ulubionym "Zwierzęta i zwierzątka".
Książka  jest zaprojektowana specjalnie dla małych rączek, ma sztywną oprawę i bezpieczne zaokrąglone rogi, dodatkowo jest kolorowa i świetnie zilustrowana co cenię sobie najbardziej. Najlepszym element są koła wycięte w kartkach które stanowią dziurki w nosie zwierząt, Jasio za każdym razem bada paluszkiem każdy element. Dzięki temu jest nią bardziej zaciekawiony, pobudza to jego zmysły i motorykę.
Znajdziemy w niej 11 krótkich wierszyków, które na pewno nie znudzą malucha i pozwolą mu się skupić na danym zwierzątku a poznajemy między innymi: słonia, żółwia, hipopotama, konia, koale itp. Dedykowana jest dla maluchów od 0-2 lat ale myślę, że zainteresuje też starszaków.
Jaś jest nią zafascynowany i na pewno będziemy powiększać naszą kolekcję.

Troszkę danych technicznych.
Wymiary to 21x19 cm. - 12 stron.
Wydawnictwo Egmont Polska Sp. z o.o.
Można ją kupić np. TU







niedziela, 19 lipca 2015

Blog Conference Poznań

Miałam przyjemność uczestniczenia w Blog Conference Poznań które odbyło się 4-5 lipca.
Spotkanie odbyło się w Starym Browarze, którego architektura urzekła i mnie nadawała klimat całemu spotkaniu, zakochałam się  w tym miejscu, szczerze polecam bo warto je zobaczyć.
Konferencja trwała 2 dni które były bardzo intensywne, mnóstwo się działo.
W wielkim skrócie, czego się dowiedziałam? Co dał mi udział?
Dowiedziałam się, że nawet papier toaletowy ma bardzo sprytnie obmyślony na siebie plan, więc skoro znajduję się w hierarchii dużo wyżej niż ten produkt też warto było by go mieć.
Warto myśleć długoterminowo i pomyśleć gdzie chce być/w jakim miejscu za 5 lat i co robię lub muszę zrobić  żeby to osiągnąć.
Zastanowić się czego nie lubię robić a co lubię i skupić się na tym.
Udoskonalać swoje umiejętności - ale to sama dobrze wiem, że człowiek uczy się całe życie a i tak umiera głupi.
Jak inni mnie postrzegają a jak chciałabym być postrzegana.
Wiem również już, że idealny produkt powinniśmy umieć nazwać jednym zdaniem, poznałam tzn. "teoria jednego zdania".
I wiele innych ciekawych rzeczy. 

Prezentacją na którą Ja najbardziej czekałam była Tomka Tomczyka,  po tym co usłyszałam już nic nie będzie chyba takie same. Dzięki niemu całkiem inaczej spojrzałam na całe to "blogowanie". Zmieniłam też podejście do tego co robię. 
Dodatkowo naładowałam akumulatory pozytywna energią, poznałam niesamowite babeczki. Dziękuję Matki Polski Fanaberie oraz M jak Mama za miło spędzony czas jesteście SUPER.

PS. Do Poznania przyjechaliśmy całą rodzinką i nie mogliśmy sobie odmówić zwiedzania, rynek był, koziołki też.








czwartek, 16 lipca 2015

Kalosze na deszczowe lato.

Lato w pełni i aż prosi się żeby pisać o pięknych sandałkach, ale pogoda ostatnio nie rozpieszcza. Zastanawiałam się czy zmieniliśmy klimat na deszczowy?
Ostatnio poszukiwałam kaloszy dla Jasia i właśnie jesteśmy po zakupach naszej pierwszej pary!
Najfajniejsze jest skakanie po kałużach i wiele nowych możliwości na wybrudzenie się.
Poniżej kilka propozycji kaloszowych, jeśli akurat jesteście na etapie poszukiwania.
Uwielbiam kolorowe rzeczy dla maluchów i takie też znajdziecie poniżej.

1. Urocze pszczółki, chciało by się zaśpiewać "tę pszczółkę którą tu widzicie....", które możecie zakupić TU.
2. Dla fanów podwodnych drapieżców mamy groźne rekiny, TU.
3. Te kaloszki były jednymi z moich faworytów, ten desing bardzo mi się podoba, ostatecznie jednak wygrały inne TU.
4. Każdy fan tej firmy chciał by je mieć Crocsy, dostępne też inne kolory TU.
5. Scooby Doo!!!!!!! Tą bajkę oglądałam jak byłam mała, więc jeśli ktoś też ją lubi zapraszam TU.
6. Słodka i urocza Mini, dla małej damy TU.
7. Miki, nie wiem jak u Was ale Jasio uwielbia Klub przyjaciół Myszki Miki więc i jego ne mogło zabraknąć, do kupienia TU.
8. Dla małej księżniczki kochającej róż takie cudo TU.
9. To nasz wybór! Z grzbietem i wypukłymi oczami, Jasio chce je zakładać nawet jak nie ma takiej potrzeby. Wiecie, że lubimy HM wiec do wyboru dwie opcję: stacjonarnie w sklepie lub online TU.

Żadna pogoda nam nie straszna!  Jasio w akcji.



wtorek, 14 lipca 2015

Półmetek ciążowy!

Sama nie mogę w to uwierzyć ale jesteśmy już w połowie: czyli w 20 tydzień ciąży. USG połówkowe za nami.
Co się zmieniło? Moja garderoba w większości leży i się kurzy, powoli ustępują miejsca ciążowym strojom. Shopping już był i starałam się wybrać takie rzeczy, które będą spełniać role w czasie karmienia. Brzuch jest mocno widoczny i jednoznacznie wskazuje na mój "stan błogosławiony" nie da się go już pomylić z obżarstwem lub wzdęciami. Na USG lekarz zapytał się, który to tydzień? Odpowiedziałam, że 20 a on na to: czy to są bliźniaki? Oficjalnie potwierdzam, że to ciąża pojedyncza. Maleństwo pozwala sobie na coraz więcej i bardzo wyraźnie czuje jak figluje w brzuchu (jest to mój ulubiony symptom ciążowy).
Niestety waga idzie do przodu nieubłaganie i na plusie mam już 7,5 kg.
Dobra wiadomość jest taka: już nie wyjem Wam ze spiżarki wszystkich ogórków kiszonych więc, możecie spokojnie zaprosić mnie na kawę. Jednak na widok pizzy dostaje ślinotoku. W przyrodzie trzeba zachować równowagę, zawsze musi by "coś za coś" więc ogórki były chyba lepszą opcją ehhh...

Dolegliwości? Zdecydowanie szybciej się męczę i w takich momentach doceniam fakt, że mieszkam na parterze. Wygodną pozycję do spania nie jest już tak łatwo znaleźć i wiercę się niemiłosiernie. Nadal zdarzają mi się napady na lodówkę, które kończą się tym, że zostaje tylko światło.

Dowiedziałam się również, że po drugiej stronie brzucha rośnie mi cudowny chłopczyk, więc Jasio będzie miał brata! I tym sposobem nici z kokardek, wstążeczek, wszystkich tych pięknych sukieneczek, zabawach lalkami, w dom lub pica herbatek. Zostają mi samochody, zabawy w wojny, bijatyki i obdarte kolana. Dodatkowo muszę zacząć zbierać na jakąś super pojemną i wydajną pralkę bo inaczej przy 2 łobuzach nie wyrobię i utoniemy w praniu. Maluszek ma już 23/24 cm i waży 320 gram. Zostało mi jeszcze 20 tygodni na oswojenie się z myślą, że mój świat zdominują mężczyźni!


poniedziałek, 13 lipca 2015

Nasz dzień, czyli: Ja i Jaśko (Szogun).

Mała dawka naszej codzienność z humorem i przymrużeniem oka.
Godzina 5:20 rano CZAS START i wtedy Jaśko budzi się pełen werwy i energii do zabawy, szaleństw i zdobywania świata. Mama zwleka się z łóżka i próbuje przetrwać do 7 rano (w międzyczasie wstawiam pranie, bo jesteśmy rodziną brudasów).
Wiadomo podstawą jest śniadanie i zabawa, poranne nieporządki, wprowadzanie chaosu w zabawkach które tak starannie co wieczór układam. Przebieranie porannego, zwisającego do kolan pampersa wymaga ode mnie zdolności surwiwalowych, ponieważ Jasiowi ogólnie nie przeszkadza ten stan i ucieka z pełnymi gaciami a potem z gołym tyłkiem (poranny jogging można już spokojnie odznaczyć). Jedną z ulubionych czynności porannych jest zdecydowanie mycie zębów, to jest dosłownie "czyści ząbek", trudno odebrać mu szczoteczkę.
Ogarnięci zbieramy się i wyruszamy do piekarni, potem na warzywniak żeby można było coś do garnka włożyć na obiad. Jak już przytacham zakupy do domu (chyba, że Bóg da i kupie tylko to po co przyszłam, to przywiozę pod wózkiem - niestety to rzadkość), wciągamy drugie śniadanie i jedna z moich ulubionych pór dnia: drzemka "Szoguna" (czyt.Jasia). W tej magicznej chwili ciszy i spokoju nastawiam na obiad w tempie supermana (albo superwoman), robię ulubioną kawę i delektuje się chwilą.

Niestety ten błogostan nie trwa wiecznie i Jaś wstaje z naładowanymi bateriami na full. Jemy coś lub nie i idziemy na dwór by trochę się zmęczyć, zrobić miejsce dla obiadu. Na dworze roznosimy co się da, słyszy nas całe osiedle i generalnie wracamy brudni i spoceni (Ja i Jaśko tak samo), jeśli zahaczamy o piaskownicę dodatkowo jako bonus zabieramy ze sobą w butach i na ubraniu 2 kg piasku, tak aby mnie nie ominęło broń Boże odkurzanie. Przechodzimy do jedzenia, gdzie zawsze ucierpi podłoga, meble i ubranie. Z napchanymi brzuchami przebrani, zaczynamy zabawy: czytanie książeczek, układanie klocków itp. Kolejny punkt to próba nocnikowania i tu rożnie bywa, choć bardzo bym chciała już pozbyć się pieluch i zaoszczędzić fortunę którą mogłabym spożytkować w inny sposób, np. kupić nową kieckę. Po nocnikowaniu staram się trochę ogarnąć mieszkanie, w tym czasie puszczam Jasiowi bajkę, która zajmuje go na całe 15 minut, więc czasu nie za dużo, potem sprzątam a on demoluje więc stwierdzam, że nie ma już sensu i przestaję. Zbieramy się i wyruszamy znów na podwórko, liczę na zmęczenie materiału, tak jak poprzednio brudni wracamy do domu.

Przygotowuje kolację a Jaś wyciąga w tym samym czasie wszystko co tylko zdoła otworzyć i nie zabezpieczone.....jemy i szykujemy się do kąpieli. Wypucowany, pachnący bobas około godziny 20:00 zostaje zapakowany do swojego łóżeczka dostaje butle a Ja z nadzieją i drżącym sercem liczę, że od razu uśnie (niekiedy okazuje Matce taką dobroć), jeśli nie to co najmniej 20 minut mordęgi i padnie. Następuję błoga cisza i radość, po czym albo odgruzowuje mieszkanie, albo mam serdecznie wszystkiego dość rozkładam się na kanapie, włączam TV i rozkoszuje się chwilą.
I tak niektórzy powiedzą, serio po czym Ty jesteś zmęczona? Przecież siedzisz cały dzień z dzieckiem. Taaaa jasne - jeśli jesteś mamą to wiesz o czym ja mówię.
Poniżej filmik przedstawiający kawałek naszego dnia.

czwartek, 9 lipca 2015

Plastry - opatrunki dla dzieci.

Lato, lato, lato!
Za oknami piękna pogoda. Co za tym idzie ? A to, że nie musimy się już ubierać na "cebulkę", place zabaw oraz inne podwórkowe rozrywki stoją otworem przed naszymi maluchami, oblegane od rana do wieczora.
Jak wiadomo w szale zabawy, nauki nowych rzeczy, zdobywania "świata" może dojść do małych wypadków.
Drobne skaleczenia , otarcia to nie koniec świata ale jak fajnie jest przykleić  plaser z ulubioną postacią z bajki lub po prostu kolorowy. Zawsze można powiedzieć, że jest zaczarowany i dzięki niemu będzie mniej boleć :).

Poszperałam i znalazłam dla Was kilka propozycji.
Na pierwszy rzut idą z bohaterami bajek.

1. Hello Kitty - Uszczęśliwi nie jedną małą dziewczynkę a można je kupić TU.
2. Garfilld - Jako dziecko uwielbiałam tego rudego spasionego kocura, do kupienia TU.
3. Dzwoneczek - Zawsze uroczy, kupimy TU.
4. Samoloty - Wspaniała bajka nakręcona na podstawie "samochodów", dla małych i większych fanów podniebnych przygód, kupimy TU.
5. Kubuś Puchatek -Nie trzeba go nikomu przedstawiać postać kultowa i ponadczasowa, TU.
6.Tomek&Przyjaciele - Wesoły pociąg i jego kompani, są  TU.
7.Spongebob - Co można napisać? Po prostu wielka żółta gąbka, którą znajdziecie TU.
8. Simpsons - Tą rodzinkę bardzo dobrze pamiętam z dzieciństwa, jest TU.
9. Muminki - Kultowi i ponadczasowi - Ja osobiście bałam się Buki, plastry dostępne TU.
10. Minionki - Małe, żółte, kochają banany i zło. Uwielbiam je, znajdziecie TU.
Teraz coś dla małych rozrabiaków.
11. Znakomite plastry piraty - Gotowi do abordażu! Aj aj kapitanie! Znaleźć je można TU.
Na koniec całkowita nowość w dziedzinie opatrunków dla dzieci, zobaczcie sami. Zdecydowane must have.
12. Pluszowe plastry Trostisie - To jedyne w swoim rodzaju milusińskie plastry. Zauroczyły mnie i przyznam się, że sama bym ich chętnie używała. Kupimy je TU. Można wybrać też opcję, gdzie dodatkowo opiekunowie świecą w ciemności, TU.
13. Pluszowe plastry Angry Birds -  To ulubieńcy wszystkich graczy komputerowych którzy ćwiczą celność za pomocą procy - dostępne TU.
Sezon gołych i obdartych kolan uważam za otwarty! 

czwartek, 2 lipca 2015

Letnia szafa Jaśka.

Czekałam, czekałam i jest! Piękne słońce, bezchmurne niebo i wakacje. Pierwsze prawdziwe wakacje Jasia, bo w lipcu Żłobek zamknięty.
Z tej okazji będziemy codziennie szaleć na dworze i brudzić się.
Sezon odkrytych i obdartych kolan uważam za otwarty.
A w szafkach czekają już na nas w gotowości takie oto ubrania.
Na pierwszy ogień nasz ulubiony H&M.




Ulubiona czapka z ZARY <3.
Na koniec koszulki z F&F.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...