Dziecko prawdziwy dar od życia. Dar, który czasami nas rozczula, a czasami sprawia, że ciśnienie podnosi się do niebezpiecznie wysokiego poziomu i to bez wypicia kawy. Kiedy rodzi się pierwsze dziecko w naszym życiu dzieje się prawdziwa rewolucja, którą mogłabym śmiało porównać do stanu, kiedy odkryto elektryczność, zmienia się wszystko.
Uczymy się żyć na nowo w nowym porządku, z nowymi zadaniami, przyjemnościami i obowiązkami. Stajemy się odpowiedzialni za drugie życie, małe kruche i zdane tylko na nas. Tu nie ma taryfy ulgowej, l4, urlopu, tu jest prawdzie życie. Zmęczeni, niewyspani i tak samo szczęśliwi układamy wszystko na nowo. Nagle uświadamiamy sobie, że doba nie chce się rozciągnąć i nadal ma tylko 24h. Po pewnym czasie udaje nam się. Pasuje tu tylko jedno, wielki okrzyk huraaa!!!!!! Złożyliśmy wszystko w jedną całość, wszystko działa już jak należy i wtedy stwierdzamy, że chcemy więcej, że jesteśmy gotowi na całkiem nowy poziom chaosu, jesteśmy gotowi na drugie dziecko.
Ja tak samo szczęśliwa, jak i zmęczona matka dwójki niesowitych urwisów udowodnię, że istnieją plusy posiadania dzieci urodzonych rok po roku.
Spanie.
Luksus spania mnie nie dopadł! O tak, nie wiem co to znaczy przespać całą noc, bo nie zdarzyło mi się to jeszcze od ponad 2,5 lat (wciąż jednak żyję i mam się dobrze, jestem żywym dowodem, że da się), nie mam też różowych widoków na przyszłość w tej kwestii. Przyzwyczaiłam się już do tego i mój organizm potrafi się bardzo szybko zregenerować. Plusem jest więc to, że nie musiałam znów wracać do nieprzespanych nocy, włączać trybu nocnego i uruchamiać ponownie aplikację szybkiej regeneracji trwam w tym stanie nieprzerwanie.
Czysta ekonomia wydatków.
Nadeszła ta wiekopomna chwila, że wszem i wobec czarno na białym przyznaję się, że kocham kupować ciuchy dla moich dzieci. Mam ich zwyczajnie dużo, a nawet i za dużo (oby Ł tego nie czytał). Jednak nie zmienia to faktu, że ceny za takie malutkie urocze body, fikuśne czapeczki, śmieszne spodenki itp. są kosmiczne... Kosztują często tyle ile ciuchy dla mnie z tym wyjątkiem, że ja nie wyrastam z nich po 3 mc użytkowania a niekiedy nawet szybciej. Czasami po sprawdzeniu metki wydaje mi się, że dany ciuch powinien być chyba z kaszmiru, tkany złotą nicią albo z innego cuda, ale po sprawdzeniu składu okazuje się, że to nadal bawełna. Po drugim dziecku ciuchy zwyczajnie są nadal modne, wygodne i nie musisz ich składować gdzieś po kontach. Pod tym względem u mnie to prawdziwy luksus, bo mam dwóch chłopców, trafiła mi się wersja bardzo ekonomiczna. Jednak uważam, że nawet jeśli miałabym dziewczynkę, to w tych pierwszych miesiącach życia rzeczy są naprawdę bardzo uniwersalne i taki niemowlak może większość rzeczy spokojnie przyjąć w spadku po starszym rodzeństwie. Inne rzeczy typu łóżeczko, leżaczek, wózek, huśtawka też już mamy, a to naprawdę sporo.
Wspólna zabawa.
Bardzo czekałam na moment wspólnej zabawy, bo to oznacza gorącą kawę dla mnie wypitą w spokoju, a nie w 4 łykach. I od kilku tygodni mój sen zaczyna się spełniać (niekiedy się nawet szczypię, żeby sprawdzić, czy to rzeczywiście nie sen). Staś ma dopiero 10 mc, ale kiedy tylko Jaś wraca ze żłobka i siada do swoich zabawek, on nie odstępuje go. Siedzi i bawi się obok na swój własny sposób. Najbardziej lubię ten moment, kiedy mogę ich po prostu obserwować. Widzę, jak braterska więź tworzy się na moich oczach (to moje dzieci, więc serce ściska ehh...). Oczywiście nie jest zawsze idealnie, czyli róż, fiołki i tęcza szczęścia, przepychanki też się zdarzają. Jednak czy ktoś, kto ma rodzeństwo wyobraża sobie przeżycie go bez kuksańców, szturchańców itp.? Ja posiadaczka starszego brata mówię głośno NIE! Przyznam, że niekiedy mieliśmy naprawdę niebezpieczne pomysły na zabawę i dochodziło do rękoczynów (nie zmienia to faktu, że kocham go całym sercem), ale to temat na zupełnie inny post.
Pampersy.
Najprościej rzecz ujmując, człowiek po prostu nie wychodzi z wprawy! Nie jest problemem zmiana pieluszki małemu leżącemu sobie spokojnie na plecach noworodkowi, jednak kiedy podrośnie mniej więcej do 6 mc to prawdziwy wyczyn. Mojemu Staszkowi leżenie dłużej niż 10 sekund na plecach przy zmianie pieluszki ewidentnie sprawia ból, wije się na wszystkie strony i ucieka jak gąsienica byle do przodu. Dodatkowo budżet nie odczuwa zbytniej równicy, zamieniasz tylko rozmiar pieluszki z 5 na 1. Jedno dziecko żegna się z pieluchami i wita z nocnikiem, a drugie zaczyna z nimi swoją przygodę.
Organizacja.
Taki ekstra plus to lepsza organizacja życia. Przy natłoku spraw, obowiązków i rzeczy do wykonania nie masz wyjścia, musisz wejść na wyższy level wtajemniczenia pod tytułem jak dobrze zagospodarować dobę, która ma tylko a może aż 24h. Zabawne jest to, że teraz mając dwójkę jestem w stanie zrobić więcej niż wtedy kiedy był tylko Jaś. Przysłowie japońskie mówi "jeśli nie masz czasu, znajdź sobie dodatkowe zajęcie", powiem wam, że zgadzam się z nim w 100%.
Przekonałam was? Mam nadzieję, że tak! Wspaniałe jest to, że maluchy nie będą pamiętały jak, to jest bez rodzeństwa, oni będą razem
praktycznie "od zawsze". Instytucje typu żłobek, przedszkole i szkoła
też razem. Kiedy rodzi się drugie dziecko, łatwiej jest też zaakceptować starszemu, że nie jest pępkiem świata,
że te pępki są już dwa.
jak wspaniale jest przeczytać, że ktoś ma tak jak ja:)) U nas niby rocznikowo są dwa lata..Ale tylko rocznikowo.. Od tego żeby było "rok po roku" dzielą nas 3 dni, bo Olek jest z 28 grudnia. Dokładnie rzecz ujmując różnica powiędzy Olkiem a Julką to 17 msc. Zgadzam się z tym wszystkim:) I sama nie raz się dziwię, że przy dwójce dzieci jestem w stanie tyle zrobić (choć prasowanie to mega wyzwanie). Wymaga to porządnej organizacji:) Czekam właśnie na moment, kiedy będą się razem bawić, bo narazie Julka ma 4 msc. Choć już teraz jak Julka złości się, gdy powiem Olkowi "zajmij się Juleczką" lub "pokaż Julce zabawki" to to robi. Niejednokrotnie też jak ona płacze, pierwszy jest przy niej. Głaszcze ją, całuje, buja w bujaczku... A jak widzę, jak się kochają to aż łezka się w oku kręci. Olek już nie pamięta jak to było gdy był sam i nigdy nie był zazdrosny.
OdpowiedzUsuńKochana dlatego Ja zrezygnowałam z prasowania wszystkiego, tylko to co niezbędne :). Mój Jasio też już nie wie jak to było bez brata. Jeszcze troszkę a będą się razem bawić w najlepsze!
UsuńZapraszamy serdecznie do nas http://sylwiaidzieci2.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMiędzy moimi dziećmi jest 4 i pół roku różnicy ;) długo nie mogłam zdecydować się na drugie dziecko przez sytuację jaką miałam w domu :( ale też jest dużo plusów i cieszę się , że mam takie cudowne Skarby :-) piękne zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia ! :) No i w zasadzie każdy medal ma dwie strony ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://bylasobiepanda.blogspot.com/
Oczywiście, że tak :) Pisałam, że nie zawsze jest róż i tęcza szczęścia.
UsuńBardzo dziękuję za twój tekst. Właśnie kończę 5 miesiąc ciąży a starszy synek ma 19 miesięcy. Boję się trochę jak to będzie ale dajesz nadzieję że nie jest tak źle ��. Cudowne zdjęcia już nie mogę się doczekać kiedy też będę takie miała ��
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za twój tekst. Właśnie kończę 5 miesiąc ciąży a starszy synek ma 19 miesięcy. Boję się trochę jak to będzie ale dajesz nadzieję że nie jest tak źle ��. Cudowne zdjęcia już nie mogę się doczekać kiedy też będę takie miała ��
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo <3. Kochana dasz radę! Najgorsze są pierwsze 2 mc kiedy na nowo musisz sobie wszystko poukładać, ale przyrzekam będzie CUDNIE. Zdrówka dla Was <3
UsuńAaaa... u mnie tak samo ;) dzieci rok po roku. Roznica dokladnie 1,5 roku i jest dokladnie tak jak jest opisane wyzej :) ja jeszcze mam wlasna dzialalnosc i synek dopiero adaptuje sie w przedszkolu (ma 2,5 roku). Pozdrawiam wszystkie mamy z takimi Maluszkami :)
OdpowiedzUsuńU nas niestety 13 lat różnicy, inaczej się nie udało. Choć plany na posiadanie rodzeństwa dla starszego syna były inne. Widzę przepaść między chłopcami, i zdecydowanie żyją w 2 różnych światach. Gdybym jeszcze raz miała kiedyś podejmować taką decyzję zdecydowanie 13 lat to za dużo.
OdpowiedzUsuńMnie nie :) ale tylko dlatego, że ja promuję wersję 2 lata różnicy. Tą wersję znam, innej nie i dlatego obstaję przy mojej :)
OdpowiedzUsuńTo podobnie jak u mnie. Dokładnie rok i 7 miesięcy różnicy. Z tym, że moi chłopcy mają już w grudniu 13 i w lipcu 11 lat. Trochę tych plusów i minusów się nazbierało w tym czasie tym bardziej, że 21 miesięcy temu doszedł jeszcze jeden braciszek 😉
OdpowiedzUsuń