Chrzestny. Wybieramy "rodziców zastępczych" czy sponsora?
Jestem wyznania rzymsko-katolickiego, dlatego moje dzieci zostały ochrzczone. Kilka dni temu świętowaliśmy tą uroczystą chwilę. Staś dostał swojego anioła stróża, który będzie go chronił podczas długiej i krętej wędrówki w jego życiu. Dla mnie był to wyjątkowy moment.
Wybór rodziców chrzestnych jest dla mnie ogromnie ważny, nie chcę żeby były to jedynie figury potrzebne do przeprowadzenia obrządku. Rodzice chrzestni to osoby bliskie, z którymi mam dobry kontakt i wiem, że mogę zawsze na nie liczyć. Niestety klątwą naszych czasów jest pieniądz. Oczekujemy ogromnych prezentów i sporych datków. Chrzestni są napiętnowani koniecznością dawania więcej a coraz częściej nawet do tego zmuszani Często słyszę, że ktoś poproszony do tej roli martwi się, że czeka go spory wydatek. Ja się pytam dlaczego? Wybieramy "rodziców zastępczych" czy sponsora? Mają kupować drogie prezenty czy może chodzi o coś jeszcze?
Dla wielu ta rola ogranicza się do podarowania "grubej koperty" na chrzest, komunię i weselę. Oczywiście nie mówię, że prezenty są złe, bo przecież miło "coś" dostać. Każdy daje tyle ile uważa za stosowane i na ile go stać, jednak oczekiwanie czegoś bo się "należy" nie jest fajne. Nie wspomnę już o pretensjach i obmawianiu za placami, że "stać go było na więcej", "dał za mało" itp.
Moi rodzice spisali się na medal, wybrali mi idealnych chrzestnych. Kiedy byłam mała (13,5 lat) i moja mama zmarła, moja ciocia naturalnie wplotła się w moje życie spełniając się w roli matki chrzestnej w 100%. Jak to zrobiła? Interesowała się mną. Musiałam przywieźć jej moje świadectwo szkolne na koniec roku (zawsze coś od niej za to dostawałam, choć nie zawsze świadectwo było super pod względem ocen), potem przywoziłam już indeks. Wszystko miała pod kontrolą. Jeśli coś mi nie szło motywowała mnie, wspierała, nigdy na mnie nie krzyczała, jeśli popełniłam jakiś błąd. Wszystko tłumaczyła i mówiła, co było gorsze niż jakakolwiek kara, bo sam fakt sprawienia jej przykrości łamał mi serce. Na studiach robiła pyszne pierogi w ogromnych ilościach, za co byli wdzięczni również moi znajomi. W odwiedzinach pakowała we mnie tony jedzenia, bo przecież nie wiadomo czy coś jadłam (zresztą do tej pory tak robi, choć mówię jej że lodówkę w domu mam i jest tam coś jeszcze poza światłem). Pamięta o moich urodzinach i imieninach, zawsze wie co się u mnie dzieje, wspomaga dobrym słowem. Martwi się więcej niż trzeba. Nawet jeśli, źle się czuje to i tak zrobi coś pysznego tylko dlatego, że przyjeżdżam. Z tego powodu od dłuższego czasu nie zapowiadam się i wpadam znienacka, bo niestety ona nie ma już 20 lat i nie chcę jej męczyć. Mam wielkie szczęście, bo mam dwie mamy, jedna czuwa nade mną w niebie, a druga na ziemi. I właśnie tego chcę dla moich dzieci, kogoś kto będzie umiał stanąć na wysokości zadania, jeśli takowe postawi przed nim życie. Nie wiadomo co przyniesie nam los, choć mam nadzieję, że będą to same dobre rzeczy.
Ja jestem pewna, że wybrałam dobrze choć mam cichą nadzieję, że życie nie będzie musiało tego weryfikować.
Zostanie rodzicem chrzestnym powinno kojarzyć się z wielkim zaszczytem a nie wielkim wydatkiem. Bycie rodzicem chrzestnym to zarówno obowiązek i zaszczyt. Jednak nie obowiązek dawania wielkich prezentów tylko wspierania rodziców i dziecka w najważniejszych momentach.