czwartek, 28 kwietnia 2016

Rodzic Chrzestny. Obowiązek czy zaszczyt?

Chrzestny. Wybieramy "rodziców zastępczych" czy sponsora?

Jestem wyznania rzymsko-katolickiego, dlatego moje dzieci zostały ochrzczone. Kilka dni temu świętowaliśmy tą uroczystą chwilę. Staś dostał swojego anioła stróża, który będzie go chronił podczas długiej i krętej wędrówki w jego życiu. Dla mnie był to wyjątkowy moment. 


Wybór rodziców chrzestnych jest dla mnie ogromnie ważny, nie chcę żeby były to jedynie figury potrzebne do przeprowadzenia obrządku. Rodzice chrzestni to osoby bliskie, z którymi mam dobry kontakt i wiem, że mogę zawsze na nie liczyć. Niestety klątwą naszych czasów jest pieniądz. Oczekujemy ogromnych prezentów i sporych datków. Chrzestni są napiętnowani koniecznością dawania więcej a coraz częściej nawet do tego zmuszani Często słyszę, że ktoś poproszony do tej roli martwi się, że czeka go spory wydatek. Ja się pytam dlaczego? Wybieramy "rodziców zastępczych" czy sponsora? Mają kupować drogie prezenty czy może chodzi o coś jeszcze? 

Dla wielu ta rola ogranicza się do podarowania "grubej koperty" na chrzest, komunię i weselę. Oczywiście nie mówię, że prezenty są złe, bo przecież miło "coś" dostać. Każdy daje tyle ile uważa za stosowane i na ile go stać, jednak oczekiwanie czegoś bo się "należy" nie jest fajne. Nie wspomnę już o pretensjach i obmawianiu za placami, że "stać go było na więcej", "dał za mało" itp. 

Moi rodzice spisali się na medal, wybrali mi idealnych chrzestnych. Kiedy byłam mała (13,5 lat) i moja mama zmarła, moja ciocia naturalnie wplotła się w moje życie spełniając się w roli matki chrzestnej w 100%. Jak to zrobiła? Interesowała się mną. Musiałam przywieźć jej moje świadectwo szkolne na koniec roku (zawsze coś od niej za to dostawałam, choć nie zawsze świadectwo było super pod względem ocen), potem przywoziłam już indeks. Wszystko miała pod kontrolą. Jeśli coś mi nie szło motywowała mnie, wspierała, nigdy na mnie nie krzyczała, jeśli popełniłam jakiś błąd. Wszystko tłumaczyła i mówiła, co było gorsze niż jakakolwiek kara, bo sam fakt sprawienia jej przykrości łamał mi serce. Na studiach robiła pyszne pierogi w ogromnych ilościach, za co byli wdzięczni również moi znajomi. W odwiedzinach pakowała we mnie tony jedzenia, bo przecież nie wiadomo czy coś jadłam (zresztą do tej pory tak robi, choć mówię jej że lodówkę w domu mam i jest tam coś jeszcze poza światłem). Pamięta o moich urodzinach i imieninach, zawsze wie co się u mnie dzieje, wspomaga dobrym słowem. Martwi się więcej niż trzeba. Nawet jeśli, źle się czuje to i tak zrobi coś pysznego tylko dlatego, że przyjeżdżam. Z tego powodu od dłuższego czasu nie zapowiadam się i wpadam znienacka, bo niestety ona nie ma już 20 lat i nie chcę jej męczyć. Mam wielkie szczęście, bo mam dwie mamy, jedna czuwa nade mną w niebie, a druga na ziemi. I właśnie tego chcę dla moich dzieci, kogoś kto będzie umiał stanąć na wysokości zadania, jeśli takowe postawi przed nim życie. Nie wiadomo co przyniesie nam los, choć mam nadzieję, że będą to same dobre rzeczy. 
Ja jestem pewna, że wybrałam dobrze choć mam cichą nadzieję, że życie nie będzie musiało tego weryfikować. 

Zostanie rodzicem chrzestnym powinno kojarzyć się z wielkim zaszczytem a nie wielkim wydatkiem. Bycie rodzicem chrzestnym to zarówno obowiązek i zaszczyt. Jednak nie obowiązek dawania wielkich prezentów tylko wspierania rodziców i dziecka w najważniejszych momentach.


środa, 27 kwietnia 2016

Mam Blogerek Fanaberie. Prezenty!

Spotkanie Mam Blogerek Fanaberie nie tylko było bogate w atrakcje, niezapomniane wspomnienia i wiedzę, którą zabrałam ze sobą do domu. Wracając musiałam jeszcze upchać w naszym małym aucie kilkanaście toreb upominków o które postarały się dwie wspaniałe kobiety Karolina z Matki Polki Fanaberie i Kasia z MaaMaa BaalBinkaa. Dziękuje Wam bardzo, teraz wiem jak czują się wielbłądy kiedy niosą ogrom tobołków! 
A co dokładnie niosłam? Zobaczcie sami. 

Specjalnie wykonane dla nas torby z logiem spotkania od PluszAnki, gdy na nią patrzę mam same pozytywne wspomnienia.
Taka piękna torba chodzi ze mną wszędzie. Pasujemy do siebie jak yin i yang, uzupełniając się wzajemnie. To zdecydowanie mój dizajn. Świetnie uszyta i piękna. Takie cuda robi Mam Jasia.
Upominek od Mama i ja. Podczas długich rozmów nie zaschło nam w gardle ufff... 

Porcja witamin w postaci naturalnych soków od Wiatrowy Sad. Były pyszne! 
     
Jasio to prawdziwy tancerz, dziękujemy Muzyka Bobasa. 
Pojemnik na mleko z dozownikiem. Jak na razie Stasio stołuje się u mnie, ale przyda się później jak już okres dzierżawy moich piersi się skończy. Takie sprytne wynalazki podarował firma ABC Kid


Drewniane autko od Adeleo, od razu podpiło serce mojego Jasia. Eksploatowane codziennie.


Sensoryczne od Szpulka Handmade Ku.Ba 
Zapa -Tron nocniki to zadań specjalnych.
Bepanthen jest z nami od początku, najlepszy krem na odparzenia jaki znam. 

Kosmetyki od Bio Line o nich niedługo bliżej odpowiem na blogu. 

Zestaw kosmetyków od  Bielenda.


Oillan zadbał nie tylko o dzieci ale również o mamy. Dziękujemy. 


Kosmetyki Plus dla skóry pisałam kiedyś o nich TU i TU zapraszam. 

Cień i próbki pudrów podarowała polska firma Neauty

Drogeria ekozuzu.pl to kosmetyki, które zbliżają nas do natury, zresztą napiszę Wam o nich niedługo coś więcej, oraz kredka do oczu od Felicea.


Taki prezent zrobiło nam Agi Bagi. Ja ich uwielbiam! 


Piaskowe obrazki od Amadora pomogą rozwinąć nam nasze zdolności manualne. 

Książeczka z wozem strażackim od AWM oraz Piaskowe obrazki.
 
W zdjęciach zamykamy cząstkę naszych wspomnień dlatego ramki na nie są strzałem w dziesiątkę. Dziękuję Artepoint

Rajstopy od Gabriella to czego każda kobieta potrzebuję.

 Literki dla Stasia & Jasia od Peticado.

Pompony od  Art Pompon . W rzeczywistości jeszcze piękniejsze. 

Kolorowanka od Crazy Drawings wciąga niesamowicie. 

Nauka i zabawa w jednym od Epideixis.

Moja pościel pięknie pachnie lawendą dzięki Lawendowa Manufaktura.
Natomiast kuchnia wzbogaciła się o olej rzepakowy od SemCo.

Wielorazowa pieluszka od Ekomajty jak widać już w użytkujemy.

 Prezent od Media Rodzina.

 Książka od Literatura, nasza biblioteczka wzbogaciła się o prawdziwy skarb. 


 Książeczki od firmy Lalanna

Zielona Sowa to jedno z mich ulubionych wydawnictw. Sówka Zuzia powiększyła nasza kolekcję. 

 Książka od Wydawnictwo BIS jej recenzje możecie przeczytać TU.

Kolorowanki dla maluchów od Siedmioróg i AWM.

Wkładki do butów Danielki umożliwiają stopą prawidłowy rozwój. Próbki produktów Perlux podarował Lakma.





Little tikes podarował nam foczkę. Jasio był w niebo wzięty. 




 Frupp zdrowo i smacznie! 

Kolorowy Świat Katarzyny podarował nam taką piękną girlandę dla moich chłopaków. 

Los się do mnie uśmiechną i ta podusia zamieszkała u mnie w salonie. Dziękujemy Paisley


Feedo obdarował nas ślimaczkiem, który już niedługo dostanie w swoje ręce Staś oraz mnóstwem gadżetów. Moim ulubionym jest ramka magnetyczna na lodówkę znajduje się tam zdjęcie mojej rodzinki.

Przypinka aby ułatwi naszą wzajemną identyfikację od Przypinki.pl

KONIEC! 

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Alergia i kalendarz pyleń.

Alergia niestety dotyka coraz więcej osób w tym dzieci. Jeśli widzimy, że coś niepokojącego dzieje się z naszym dzieckiem najlepiej nie zwlekać i od razu udać się do specjalisty. Testy wykażą na co jest uczulone i czego musimy unikać. Jest wiele rodzajów alergii jednak możemy wyodrębnić cztery główne rodzaje. Ja chciałam dzisiaj głównie zwrócić uwagę na alergię, gdzie alergenami są pyłki roślin. 

Alergia wziewna. 
Upraszając jest to reakcja na to co wdychamy! Mogą być to rzeczy z którymi mamy kontakt w domu lub innym pomieszczeniu np. kurz, zwierzęta (koty, psy, myszy, świnki morskie itp.) lateks czy pleśń. Wtedy zmieniamy się w perfekcyjna Panią domu i sprzątamy na błysk oraz niestety żegnamy się z ukochanymi zwierzakami przekazując je w dobre ręce. Generalnie mamy na to wpływ i możemy działać w kierunku uniknięcia nieprzyjemnych objawów. Natomiast w przypadku alergii na pyłki roślin nie zamkniemy się przecież w domu jak w bunkrze nie otwierając okien i korzystając jedynie z zakupów online przywożonych do domu przez kuriera. Oczywiście nikt nie jest uczulony na wszystko, więc bardzo przyda się kalendarz alergika, który wskaże, kiedy lepiej unikać spacerów w parku i innych miejscach gdzie czyha na nas zagrożenie. Odczytujemy w nim, kiedy jest największe stężenie pyłków danej rośliny i kiedy musimy zwróci szczególną uwagę na miejsca do których się wybieramy. 


             Źródło: http://www.alergia-allegra.pl/kalendarz.html

A jakie jeszcze alergie możemy spotkać? 
Alergie pokarmowa. 
Występuje najczęściej u dzieci i często mija z wiekiem. Produktami, które najczęściej uczulają są: białko mleka krowiego, białko jaja kurzego, ryby, warzywa i owoce. Z tych ostatnich najbardziej alergennymi są cytrusy, poziomki, truskawki, wiśnie, czereśnie oraz seler. Osobiście nie wyobrażam sobie życia bez truskawek i wszystkim uczulonym na te owoce bardzo współczuję. 

Alergie kontaktowa. 
Najprościej mówiąc jest to reakcja naszej skóry i błon śluzowych na kontakt z alergenem. Najczęstszymi sprawcami nieprzyjemności są np. kosmetyki, biżuteria, środki czystości, lateks czy barwniki dodawane do sztucznych tkanina. 

Uczulenie na jad. 
W tym przypadku należy unikać owadów głównie błonkoskrzydłych takich jak pszczoła, osa, trzmiel czy szerszeń. Bardzo groźna, bo w skrajnych przypadkach może grozić nawet śmiercią. Ja nie jestem na nie uczulona, ale użądlenie przez te owady nie jest niczym miłym nawet bez tego. Wiem o tym, bo przekonałam się boleśnie na własnej skórze nie jeden raz. Takie są uroki dorastania na wsi. 

Ja jestem alergikiem, moim wrogiem jest kurz, jak zaczynam za dużo kichać to oznaka, że trzeba zabrać się za porządne sprzątanie. To mój osobisty wykrywacz kurzu.

czwartek, 21 kwietnia 2016

Wiersze dla dzieci "Zielono mi!" Agnieszki Frączek.

Wiosna już za oknami, wszędzie zrobiło się zielono! Dlatego mam dla Was propozycję książki, która idealnie pasuje do obecnej pory roku. "Zielono mi!" to zbiór 23 wierszy związanych z otaczająca nas przyrodą. Autorka Agnieszka Frączek jak zwykle mnie nie zawiodła. Jej twórczość jest fantastyczna chylę czoła przed ogromnym talentem. W naszej biblioteczce znajduje się już kilka pozycji jej twórczości i na pewno ilość będzie się zwiększać.

"Zielono mi!" to idealna propozycja dla najmłodszych, dziecko słuchając wiersza potrafi się skupić na treści i na pewno dotrwa do końca czytanego tekstu. Rymowane, śmieszne i niekiedy całkiem abstrakcyjne wiersze są powodem wieczornych bólów brzuchów, ponieważ rechoczemy przy nich z Jasiem gorzej niż żaby! Głównymi bohaterami są tu słonie, żaby, jeż, motylek, zając, krowa itp. Natura w pełnej krasie. 
Naszym ulubionym wierszem jest "Pchła" choć żadnych w domu nie posiadamy. Czytany jest najwięcej razy nigdy nie można go pominąć. Przyznam, że również Ja go uwielbiam. 


Książka ma twardą oprawę, ułatwia to nie tylko trzymanie jej, ale także przechowywanie. Jednak nie zachwyca ona wyłącznie treścią, walory wzrokowe są równie dobre. O piękne i dopasowane do tekstu ilustracje zadbała tutaj Ewa Poklewska-Koziełło, sami zobaczcie jakie są piękne.

Co o książce „Zielono mi!” pisze wydawnictwo?
Kolejny tomik wierszy Agnieszki Frączek, jak zwykle wesołych, dowcipnych i łąmiących języki.
Agnieszka Frączek na co dzień zajmuje się pracą naukową. Chętnie jednak odrywa się od poważnych zagadnień językoznawstwa niemieckiego i leksykografii, by pisać zabawne i łamiące języki wiersze dla dzieci, wydane w licznych książkach, m.in. Chichopotam i Słoń na hulajnodze. A kiedy pani Agnieszka zakłada okulary w zielonych oprawkach, wiersze stają się jeszcze radośniejsze niż zwykle i wiosenne bez względu na porę roku.

Dane techniczne:
Tytuł: „Zielono mi!” 
Autor:  Agnieszka Frączek
Ilustrator: Ewa Poklewska-Koziełło  
Wydawnictwo: BIS
Oprawa: twarda

wtorek, 19 kwietnia 2016

"Moje pierwsze odkrycia". Encyklopedia dla malucha.


Przychodzi taki czas, że nasze maluchy zaczynają być "głodne wiedzy". Uwielbiają zdobywać nowe informacje, a my możemy im w tym pomagać. W nasze ręce trafiła książka pod tytułem "Moje pierwsze odkrycia", która jest kopalnią wiedzy dla ciekawskich maluchów. To taka pierwsza encyklopedia małych dzieci. Kiedy ją zobaczyłam sama cieszyłam się jak małe dziecko, że będziemy razem z Jasiem uczyć się nowych rzeczy. Jasio to prawdziwa mała gaduła, wszytko chciałby wiedzieć, najczęstszym jego pytaniem jest "a co to?". I tak było również w przypadku tej pozycji. Ochów i achów nie było końca, a ja tylko patrzyłam jak on dosłownie chłonie każde moje słowo i stara się jak najlepiej powtórzyć wszystkie nowe poznane wyrazy.

Co znaleźliśmy w środku książki? Kolory, przeciwieństwa, kształty i liczby. My aktualnie najbardziej zainteresowani jesteśmy kolorami i liczbami. Licznie do dziesięciu idzie nam coraz lepiej choć notorycznie zjadana jest liczba sześć. Dlaczego? Nie wiem, chyba po prostu Jasio jej nie lubi. Książka rośnie razem z dzieckiem, jest świetną inwestycją na dłuższy okres czasu. 
Duża twarda okładka pozwala na wygodne trzymanie jej w rękach. Strony są śliskie i grubsze, dlatego nie załamują się nawet wtedy, kiedy jeszcze nie do końca wprawione ręce je przewracają. W dziele przeciwieństwa, na razie oglądamy i nazywamy obrazki, jest tam pokazane wiele codziennych zwykłych czynności, które mojego dwulatka zdecydowanie interesują. Książka jest kolorowa, jednak nie są to ostre kolory i dziecko się nie rozprasza, może skupić się na poszczególnym obrazku.


To pozycja dla małych odkrywców, ciekawskich i głodnych wiedzy! Ja szczerze polecam. "Moje pierwsze odkrycia" to jedna z tych książek, która zostanie z nami na dłużej. Kiedy Jaś już z niej wyrośnie przejmie ją w spadku Staś, który aktualnie ma 4,5 mc.


Co o książce „Moje pierwsze odkrycia” pisze wydawnictwo?
Dzięki tej pozycji dzieci odkryją świat kolorów, liczb, przeciwieństw i kształtów. Wiedza dostosowana do najmłodszych, bogate słownictwo, czytelne ilustracje, zabawne obrazki – to atuty tej książki, która zaspokoi głód wiedzy każdego dociekliwego malucha.  


Dane techniczne:
Tytuł: „Moje pierwsze odkrycia” 
Autor: Agnes Besson 
Wydawnictwo: Olesiejuk
Oprawa: twarda
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...